Currently this article is available only in Polish.
Jak urządzić domowy ołtarzyk buddyjski? Nie istnieją w tej kwestii żadne sztywno ustalone reguły. Są jednak pewne ogólne zasady. Wynikają one z wyrażania naszego szacunku dla symboli Buddy, Dharmy i Sanghi.
Jeżeli mamy duży dom lub mieszkanie i możemy sobie na to pozwolić, przeznaczamy osobny pokój na miejsce do medytacji i tam ustawiamy ołtarzyk. Jednak większość z nas nie ma do dyspozycji osobnego pomieszczenia do praktyki. Jeśli więc aranżujemy ołtarzyk w pokoju, w którym prowadzimy zwykłe, codzienne życie, nie stawiamy go zaraz przy wejściu, lecz jak najdalej od drzwi. Chodzi o to, żeby nie przebiegać obok niego wiele razy w ciągu dnia z rozproszonym umysłem, nie zwracając uwagi na mijane symbole reprezentujące obiekty Schronienia. Podchodzenie do ołtarzyka powinno być specjalną czynnością, związaną z okazywaniem szacunku.
Również ze względu na szacunek ołtarzyk ustawiamy dość wysoko, na regale czy wiszącej półce. W warunkach zachodnich dobrym rozwiązaniem jest przeznaczenie na ten cel zamykanej szafki, którą otwiera się tylko na czas medytacji. W krajach buddyjskich nie ma takiej potrzeby, ale w naszych uwarunkowaniach kulturowych otwarty ołtarzyk może być przedmiotem zdziwienia, dociekań czy nawet drwin ze strony niebuddyjskich gości.
Kiedy już znajdą się tu symbole Buddy, Dharmy i Sanghi, zwróćmy uwagę, by nie traktować tego miejsca jak zwykłej półki - byłoby nietaktem np. niedbałe opieranie się o nią w trakcie rozmowy czy postawienie tam kubka z kawą.
Najprostsza wersja ołtarzyka jest jednopoziomowa. Na półce w głębi umieszczamy przedmioty reprezentujące Trzy Klejnoty lub tylko posążek Buddy. Dobrze byłoby postawić go na jakimś podwyższeniu, np. pudełku owiniętym w ozdobny, brokatowy materiał. Z przodu ustawiamy tradycyjne ofiary, o których będzie mowa za chwilę.
To była wersja minimum. Bardziej klasyczna i najczęściej stosowana jest konstrukcja dwupoziomowa, gdzie na wyższym poziomie znajdują się symbole Buddy, Dharmy i Sanghi, a na niższym - ofiary. Zatem na wyższej półce pośrodku umieścimy posążek, który reprezentuje Ciało Buddy, po jego prawej stronie (czyli po naszej lewej) stupę reprezentującą Umysł Buddy, i po drugiej stronie księgę jako symbol Mowy Buddy. Zamiast stupy możemy postawić jej fotografię czy rysunek. Jeśli chodzi o księgę, to tradycyjnie używa się tybetańskich tekstów w postaci luźnych pasków owiniętych w żółty lub czerwony materiał, który w bogatszej wersji wykończony jest brokatem. W przypadku, gdy nie mamy możliwości zdobycia takiego tekstu, możemy ewentualnie zastąpić go zwykłą książką w stylu zachodnim o tematyce buddyjskiej, także ładnie owiniętą w kawałek materiału.
W razie problemów ze zdobyciem stupy i księgi, wystarczy sam posążek Buddy, który reprezentuje wówczas esencję całego Schronienia. Jeśli ktoś ma kilka posążków, może umieścić je wszystkie obok siebie. Na tym poziomie mogą znajdować się także zdjęcia naszych Lamów; oni również są obiektami, którym składamy ofiary.
Tradycyjne ofiary w buddyzmie tybetańskim to woda do obmywania ust, woda do obmywania stóp, kwiaty, kadzidła, lampki, wonności, jedzenie i muzyka. Na ołtarzu są one reprezentowane przez rząd ośmiu miseczek, przy czym często zamiast jednej z nich, tej przeznaczonej na płonącą lampkę, używa się specjalnej podstawki na nóżce. Jeśli stoimy przodem do ołtarza, to kolejne ofiary umieszcza się poczynając od lewej strony.
Najpierw zatem mamy dwie miseczki z czystą wodą, reprezentujące kolejno wodę do obmywania ust i wodę do obmywania stóp. Następną miseczkę wypełniamy ryżem, w który wetkniemy kwiaty - najlepiej same główki, bez łodyżki. Kwiaty mogą być świeże, zmieniane co jakiś czas, suszone bądź plastikowe.
Czwarta miseczka także zawiera ryż, a w nim wbite kilka kadzideł, zwykle stosuje się cały pęczek owinięty kolorową nicią. Warto wspomnieć, że tych kadzideł nigdy nie zapalamy, lecz trzymamy je jako symboliczną ofiarę zapachu. Nie wbijamy także zapalonego kadzidła do tej miseczki, lecz korzystamy z osobnej kadzielnicy.
Piąty jest kielich, na którym umieszczamy zapaloną lampkę. W Tybecie używało się lampek z masła, albo z oleju, my zwykle stosujemy te w metalowej oprawce typu "podgrzewacz" - można więc pod nie podsypać ewentualnie trochę ryżu. Jeśli nie mamy specjalnego naczynia na nóżce, możemy postawić lampkę na miseczce z ryżem.
Kolejna miseczka reprezentuje wonne olejki, ale zwykle wlewa się tu po prostu czystą wodę. Siódmą miseczkę znów wypełniamy ryżem i na nim ustawiamy tormę symbolizującą wyborne jedzenie. Taką tormę, zwaną "szialze", lepi się ze specjalnego ciasta (u nas używamy do jego przygotowania płatków owsianych). Można też poprosić jakiegoś mnicha lub lamę o wykonanie jej z modeliny. Jeśli nie mamy szialze, ofiarowujemy po prostu coś smacznego: ciastka, owoce, czekoladki itp. Mogą tam leżeć przez dłuższy czas, nie trzeba ich codziennie zmieniać.
Ostatnia miseczka reprezentuje muzykę. Również wypełnia się ją ryżem, a na nim zwykle umieszcza się ting szia (instrument muzyczny, składający się z dwóch małych płaskich metalowych talerzy, z którego wydobywa się tony uderzając jednym talerzem o drugi). Jeśli nie mamy ting szia, usypujemy po prostu kupkę ryżu.
Tak wygląda standardowa wersja ofiar. Jednak niektóre rytuały wymagają innego ustawienia, dlatego nie zdziwmy się, jeśli czasem spotkamy się z odwrotną kolejnością ofiar (od prawej do lewej) lub z większą czy mniejszą ilością miseczek z wodą. Na przykład w pudżach pochodzących z Tersar, czyli z nowych term, jak praktyka Zielonej Tary albo Sang Thik Dordże Sempa, na ostatniej miseczce zamiast ting szia umieszcza się muszlę. Układamy ją wówczas skręconą częścią w naszą stronę. W rytuałach należących do tradycji Kamtsang nie ma muszli, ale jeśli ktoś regularnie wykonuje pudżę Tary, to może dostosować do tego ofiary na swoim ołtarzu. Na Zachodzie wielu ludzi codziennie recytuje praktykę Zielonej Tary, dlatego można u nich na ołtarzyku zobaczyć muszlę w ostatniej miseczce.
Wszystkie miseczki powinny stać w równym rzędzie i równych odstępach. Tradycyjnie odległości pomiędzy nimi wyznacza grubość dwóch ziarenek ryżu, ale nie musimy mierzyć tego centymetrem, przede wszystkim chodzi o to, by odstęp był wszędzie jednakowy. W przypadku, gdy półka na ołtarzyku jest za krótka, można ustawić miseczki w małym półkolu, ale tak samo przywiązując wagę do symetrii i estetyki.
Jeśli tylko są dostępne tradycyjne ofiary, należy je umieścić w odpowiednich miseczkach. Ale gdy z jakiegoś powodu nie mamy w danym momencie kwiatu czy kadzideł, to można pozostawić miseczkę wypełnioną tylko ryżem lub, w jeszcze bardziej uproszczonej wersji, wszystkie miseczki napełnić samą wodą. Kiedy słynny mistrz Atisia przybył z Indii do Tybetu, bardzo podkreślał wagę składania ofiar. Ale Tybetańczycy skarżyli się, że kwiaty nie są u nich tak łatwo dostępne jak w Indiach. Wtedy Atisia odparł, że ofiarowuje się to, co ma się najlepszego, a ponieważ Tybetańczycy mają wyjątkowo czystą wodę z górskich potoków, ją mogą składać w darze. Tak powstała tradycja ofiarowywania miseczek wypełnionych tylko wodą. Nieraz możemy zobaczyć w klasztorach, że na ołtarzu oprócz ośmiu tradycyjnych ofiar stoją dodatkowe szeregi miseczek z samą wodą.
Wodę z miseczek zlewamy codziennie wieczorem, miseczki wycieramy i ustawiamy do góry dnem. Zużytą wodę wylewamy na tzw. rytualnie czyste miejsce, czyli nie do toalety, zlewu ani na ścieżki, po których depczą ludzie, tylko na przykład na trawnik za oknem. W warunkach miejskich, w blokach nie będzie błędem wlanie jej do doniczek z kwiatkami. Rano ponownie nalewamy miseczki do pełna, szczodrze, ale tak, by się nie przelewało, czyli jakieś dwa, trzy milimetry poniżej krawędzi.
Wodę nalewamy poczynając od lewej strony, a wylewamy w odwrotnej kolejności. Kiedy wyjeżdżamy na kilka dni, miseczki należy zostawić puste. Woda nie powinna stać przez długi czas niewylewana.
Przed specjalnymi świętami czy szczególnymi rytuałami (na przykład przed pudżą tsok) dobrze jest odświeżyć pozostałe ofiary. Dokładamy ciastko czy świeży kwiat i symbolicznie dosypujemy do miseczek po szczypcie ryżu. A od czasu do czasu wskazane jest wyczyścić miseczki i wymienić cały ryż na nowy. Stary ryż czy jedzenie, które ofiarowaliśmy na ołtarzu, wyrzucamy tak samo na rytualnie czyste miejsce, gdzie będą mogły go zjeść dzikie zwierzęta (pamiętajmy, by zdjąć papierki ze słodyczy!).
Ryż barwiony szafranem uważa się za czystszą, lepszą ofiarę, więc jeśli jesteśmy w stanie poświęcić na to chwilę czasu, możemy zabarwić ryż do naszych miseczek. Szafran kupuje się na przykład w supermarkecie, w dziale z przyprawami. Rozpuszczamy go w odrobinie wrzątku i gdy przestygnie dokładnie mieszamy z surowym ryżem. Przynajmniej na wielkie buddyjskie święta postarajmy się przygotować ryż w ten sposób.
Jeżeli na poziomie ofiar mamy wystarczająco dużo miejsca, możemy ustawić tam mandalę ofiarną. W tym celu używa się krążka mandali wraz z dodatkowymi pierścieniami, usypując kopiec z ryżu, który może być barwiony szafranem czy nawet wymieszany z cennymi kamieniami.
Również na tym poziomie znajdą się dodatkowe ofiary dla Strażników: "serkjem", czyli specjalny kielich na podstawce, i dwie metalowe kapalki, których zawartość to "amrita" (inaczej zwana "men") i "rakta". Amritę umieszczamy po prawej ręce Buddy, a raktę po przeciwnej stronie, co oznacza, że jeśli stoimy przodem do ołtarza, to amritę mamy po lewej ręce, a raktę po prawej.
W klasztorach zwykle wypełnia się kapalki szafranową wodą, w której rozpuszczone są odpowiednie substancje, poświęcane w specjalnych ceremoniach. U nas są one trudno dostępne, wręcz niemożliwe do zdobycia, dlatego w zastępstwie do szafranowej wody dodaje się "mendrub", zwane u nas popularnie "lama medicin". Niektórzy Lamowie stosują jako amritę mleko, a jako raktę herbatę, ale trzeba pamiętać, że oba te płyny szybko zachodzą pleśnią i trzeba je codziennie wymieniać, by nie trzymać nieświeżych ofiar na ołtarzu.
Pomiędzy kapalkami umieszcza się specjalną tormę ofiarną dla Strażników. Jeśli jej nie mamy, to w tym miejscu stawiamy serkjem. Serkjem napełniamy mocną czarną herbatą każdorazowo przed praktyką Mahakali, a po skończonej praktyce opróżniamy je i pusty, wytarty kielich kładziemy bokiem na podstawce.
W rozbudowanej wersji ołtarzyk może mieć trzy poziomy. Na najwyższym znajdują się oczywiście obiekty reprezentujące Schronienie, w tym także relikwie, o ile takie posiadamy. Na środkowym ustawimy kapalki z amritą i raktą oraz tormę albo serkjem pomiędzy. Jeżeli ktoś ma wazy inicjacyjne (tzw. "bumpy"), to także umieszcza je na tym poziomie, symetrycznie po obu stronach, na zewnątrz od amrity i rakty. Trzeci, najniższy poziom to klasyczne ofiary.
Nie musimy malować półki, na której urządzamy ołtarzyk, jeśli stanowiłoby to problem dla nas, naszych gości czy innych mieszkańców. Natomiast jeśli możemy i chcemy to zrobić, warto wiedzieć, że najczęściej tybetańskie ołtarze malowane są na czerwono, z tylną ścianką w kolorze turkusowym. Typowe jest również dla Tybetańczyków wyściełanie ołtarza pięknymi, kolorowymi brokatami.
Oprócz odświeżania ofiar ważne jest regularne ścieranie kurzu. Jeśli posąg ma malowaną twarz, to nie wycierajmy jej szmatką, bo się zniszczy! Można użyć najwyżej bardzo delikatnego pędzelka, ale i tak jest to ryzykowne. Nigdy też nie dmuchamy Buddzie w twarz! Zdmuchiwanie kurzu z posągów uważa się za niestosowne.
Słowem, staramy się, by to wyjątkowe miejsce, jakim jest nasz ołtarzyk, było zawsze zadbane, schludne i estetyczne.